Świet(l)na innowacja w okulistyce

ŚWIET(L)NA INNOWACJA W OKULISTYCE
Katarzyna SzulikCo łączy robota gąsienicę z tęczówką ludzkiego oka? Oba potrzebują światła, żeby się poruszać. Wspomnianego robota stworzyli naukowcy z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i politechniki fińskiej z Tampere, wykorzystując do tego światłoczułe polimery. Dzięki pomocy dr. hab. Radosława Kaczmarka z Katedry i Kliniki Okulistyki naszej uczelni ten materiał w przyszłości może zostać użyty do opracowania pierwszego na świecie, dynamicznego implantu tęczówki.
Sztuczna tęczówka wykonana z polimerów to pomysł potencjalnie rewolucyjny dla okulistyki. W jaki sposób Pan stał się jego częścią?
Dotarły do mnie informacje o powstaniu grupy badawczej zajmującej się polimerami reagującymi na światło, której przewodzi dr Piotr Wasylczyk z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Są nazywane robotami świetlnymi i można porównać je do robaczków, które zaczynają się poruszać pod wpływem światła. Mamy więc do czynienia z materiałem mechanicznie reagującym na światło, co okuliście natychmiast kojarzy się z tęczówką, która działa na tej samej zasadzie. Skontaktowałem się z Piotrem, który obecnie przebywa na stypendium w Londynie, i podzieliłem się moim spostrzeżeniem. Twórcy projektu, który jest realizowany w porozumieniu z naukowcami z fińskiej politechniki w Tampere pod kierownictwem profesora Arri Priimägi, podchwycili ten pomysł i opracowali model tęczówki zrobionej z polimerów, który konsultowałem pod kątem okulistyczno-medycznym. Koncept jest ciekawy, ale niestety na ten moment ma zbyt duże ograniczenia, żeby móc zastosować go w praktyce. Przede wszystkim intensywność światła konieczna do wywołania ruchu musi być bardzo duża i niewspółmierna do warunków, w których funkcjonuje normalna tęczówka. Rozwiązanie tego problemu to zapewne kwestia postępu, który niesie za sobą rozwój technologii materiałów, ale na to trzeba jeszcze poczekać. Niemniej z pewnością warte uwagi jest to, że mamy tu do czynienia z pierwszym ruchomym modelem implantu tęczówki.
Jakie w takim razie stosuje się obecnie?
Sztuczne tęczówki, których używamy dziś, występują w dwóch rodzajach. Pierwszy, zdecydowanie najpowszechniejszy przynajmniej w polskiej okulistyce, to sztywny, jednolicie pomalowany implant, którego wprowadzenie wymaga wykonania dość dużego cięcia. Implanty drugiego, lepszego typu, powstają na podstawie zdjęcia drugiego oka lub po prostu zgodnie z życzeniem pacjenta. Dzięki temu tęczówka wygląda znacznie bardziej naturalnie, a zastosowane materiały pozwalają umieścić ją w oku po wykonaniu niewielkiego nacięcia. Uzyskujemy więc znacznie lepszy efekt estetyczny, ale pod względem praktycznym oba implanty mają identyczną wadę, którą jest jeden otwór źreniczny. Ich głównym zadaniem jest zmniejszenie dopływu światła do oka – gdy nie ma żadnej bariery, jest on tak duży, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie; mamy wtedy do czynienia z tzw. olśnieniem. Niewielkie otwory implantów skutecznie ograniczają dostęp światła, ale nie są w stanie zareagować poszerzeniem w ciemności, więc osoby z takim wszczepem po prostu bardzo źle widzą po ciemku. Soczewka polimerowa, o której rozmawiamy, różni się właśnie tym, że byłaby w stanie regulować szerokość źrenicy w zależności od warunków.W jakich sytuacjach dochodzi do uszkodzenia tęczówki? Czy takie przypadki są często spotykane w okulistyce?
Pacjentów dotkniętych tym problemem jest stosunkowo niewielu, ale taki defekt jest bardzo uciążliwy. Jak wspomniałem wcześniej, do oka bez tęczówki dociera ogromna, oślepiająca wręcz ilość światła i żeby móc normalnie funkcjonować trzeba ten dostęp ograniczyć. Do uszkodzenia tęczówki może dojść w wyniku urazu gałki ocznej, na przykład jej pęknięcia. Można też urodzić się z aniridią, czyli bez tęczówki, co zwykle wiąże się z innymi patologiami oka. Taka sytuacja jest stosunkowo częsta u osób z albinizmem. W obu tych przypadkach standardowo stosuje się właśnie implanty tęczówkowe.Całość rozmowy dostępna jest w najnowszym, październikowym wydaniu "Gazety Uczelnianej".