
Truciciele z naszych lasów
Szakłak pospolity, kruszyna, suchodrzew czarny, wreszcie okryta zasłużoną złą sławą wilcza jagoda – to tylko kilka przykładów trujących roślin, których owoce nietrudno pomylić ze smacznymi
i zdrowymi czarnymi jagodami. Dla przyrodnika ich odróżnienie to błahostka, ale przecież po lasach nie chodzą sami specjaliści, więc amatorów smaków leśnego runa mogą czekać przykre niespodzianki.
Tradycyjnie w sezonie jagodowym pojawiają się ostrzeżenia przed jajami bąblowca, którymi można zakazić się spożywając owoce leśnego runa. Nie jest to jednak jedyne zagrożenie dla zdrowia, związane ze zbieraniem leśnych owoców. O ile przed chorobą pasożytniczą chroni dokładne umycie jagód, o tyle w wielu sytuacjach ciepła woda nie pomoże, a skutki pomyłki mogą być nie tylko nieprzyjemne, ale i czasami groźne dla zdrowia, a nawet życia.
Apetyczny, mięsisty owoc na krzaczku kusi, ale trzeba pamiętać, że nie każdy jest jadalny, i to nawet wówczas, gdy słodko smakuje.
– Wiele roślin wytwarza toksyczne substancje w ramach własnej strategii przetrwania – tłumaczy prof. Adam Matkowski, kierownik Katedry Biologii i Biotechnologii Farmaceutycznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Niektóre z nich znajdują się w owocach, które często laikowi mogą wydawać się podobne do tych powszechnie uznawanych za jadalne. Kluczem do rozpoznania jest nie tyle sam pojedynczy owoc, ile wygląd całej rośliny. Należy zwracać uwagę na jej wielkość, kształt liści; na to, czy owoce rosną pojedynczo czy tworzą grona. Każdy szczegół jest ważny. Jeśli ktoś się cieszy,
że może zebrać całe grona dojrzałych owoców czarnej borówki (potocznie zwanej jagodą) z wysokiego krzaka bez schylania – można mieć niemal pewność, że napotkał na swojej drodze szakłaka lekarskiego lub kruszynę pospolitą. To spokrewnione ze sobą rośliny, których owoce mają działanie przeczyszczające. Właściwości te są wykorzystywane w lecznictwie, ale stosowanie ich na własną rękę w naturalnej postaci może mieć opłakane rezultaty. W najlepszym razie będzie to krótkotrwała biegunka, ale w indywidualnych przypadkach skutki mogą być znacznie groźniejsze.
Sytuację nieco ratuje fakt, że owoce kruszyny są gorzkie w smaku, więc trudno byłoby ich dużo zjeść. Jednak można sobie wyobrazić, jak w słoiku pełnym zwyczajnych czarnych jagód przypadkiem znalazło się kilka trujących owoców, a doprawiając je cukrem czy bitą śmietaną nie zauważylibyśmy większej różnicy. Podobne zastrzeżenie dotyczy dzikiej śliwy – tarniny, której nasiona zawierają silnie trujące glikozydy cyjanogenne i spożycie ich większej ilości może być niebezpieczne. Na szczęście, nasiona znajdują się w pestkach, więc są raczej trudno dostępne do spożycia przypadkowego. Owoce tarniny na surowo są mocno cierpkie, ale mimo to na świecie notowane są przypadki zatrucia.
Kolejny przykład to suchokrzew lub wiciokrzew czarny, który wprawdzie w Polsce nie jest rośliną pospolitą, ale występuje m.in. w Sudetach. Gatunek ten jest spokrewniony z tak zwaną jagodą kamczacką (suchodrzew błękitny). Apetyczne kulki z niebieskawym nalotem, mogą skusić amatora darów natury. Tu sprawa jest poważniejsza – już niewielka ilość owoców pełnych saponin i glikozydów cyjanogennych może skończyć się zawrotami głowy, nudnościami, biegunką, problemami z oddychaniem. Krzew dorasta do 1 m wysokości, więc teoretycznie nie da się go pomylić z jadalnymi jagodami. Mimo to w Europie zdarzają się przypadki śmiertelnego zatrucia.
Odstręczający smak, ale ładny wygląd, przypominający borówkę amerykańską – to cechy owocu czworolistu pospolitego, który często występuje w Polsce. Owoce tworzą się w charakterystyczny sposób, na środku czterech liści, wyrastających z łodygi. Są silnie trujące, podobnie jak pozostałe części rośliny. Jeśli widzimy je w naturze, mamy szansę ominąć szerokim łukiem. Ale samych owoców, podanych na talerzyku przeciętny człowiek nie odróżni od jadalnych.
Sporą grupę rodzimych trucicieli stanowią rośliny z rodziny psiankowatych – od lekko szkodliwej psianki czarnej, której owoce przypominają małe, ciemnopurpurowe pomidorki – po znaną powszechnie wilczą jagodę (owoce pokrzyku, zwanego też belladonną), która jest śmiertelnie trująca nawet w małych ilościach.
– Niebezpieczne dla życia może być zjedzenie zaledwie 2-3 jagód pokrzyku wilczej jagody – przestrzega prof. Adam Matkowski. – To arsenał alkaloidów tropanowych, działających m.in. na układ nerwowy i sercowo-naczyniowy, powodujących halucynacje, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca i oddechu.
Naukowiec podkreśla, że nie ma bezpiecznej dawki spożycia nawet tych mniej trujących owoców, jak w przypadku szakłaka, kruszyny czy senesu, stosowanych w lecznictwie jako środki przeczyszczające.
– Problem jest złożony, bo zawartość substancji toksycznych nawet w ramach jednego gatunku jest bardzo różna i zależy od wielu okoliczności, w jakich wzrastała roślina – wyjaśnia profesor. – Ponadto istotne są indywidualne właściwości organizmu. Co innego, gdy parę trujących jagódek zje dorosły zdrowy człowiek, a co innego, gdy jest to dziecko lub osoba o osłabionej odporności. Jeśli ktoś regularnie latami przyjmuje środki przeczyszczające z zawartością np. kruszyny, zapewne gdyby zjadł ją z krzaka, nie zrobiłoby na nim większego wrażenia. Z kolei inny, kto nie stosuje takich metod, odchorowałby porównywalną dawkę.
Prof. Adam Matkowski dodaje również, żeby rozważnie korzystać z bogactwa natury nie tylko w trosce o własne zdrowie, ale także z myślą o całym środowisku. Czarne jagody, borówki, jeżyny, maliny, żurawiny i inne leśne smakołyki są atrakcyjne nie tylko dla ludzi.
– Nie zrywajmy wszystkiego, do ostatniej jagódki, zostawmy jak najwięcej zwierzętom, dla których jest to cenne pożywienie – zachęca szef Katedry Biologii i Biotechnologii Farmaceutycznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Przede wszystkim nie zbierajmy leśnych owoców w obszarach chronionych, takich jak rezerwaty czy parki narodowe. Zastanówmy się też czasami nad tym, czy nie lepiej zrezygnować ze zbierania np. żurawiny błotnej, podczas gdy można kupić w sklepie te owoce z plantacji, najczęściej zresztą ładniejsze, smaczniejsze, a nawet wbrew obiegowym opiniom, wcale nie uboższe w cenne składniki prozdrowotne, a za to bezpieczne od patogenów.
Fot. Tomasz Modrzejewski