Wróć do strony głównej
Aktualności | 11.04.2013

Debata Ogólnouczelniana - głos w dyskusji

Zgodnie z życzeniem Pana Rektora wyrażonym podczas Debaty Ogólnouczelnianej w dniu 10 kwietnia 2013 roku chciałbym pisemnie przedstawić niektóre wątki związane ze sprawą „finansowania etatów inżynieryjno- i naukowo-technicznych”.
Na początku chciałbym podkreślić, że nikt nie ma patentu na jedyną mądrość i rację, ale dzięki temu wciąż zdobywamy określoną wiedzę nie tylko specjalistyczną.
 Chcę zwrócić uwagę na 2 aspekty sprawy, które wynikają z zakresu kompetencji:
  1. Za finanse uczelni odpowiada Rektor. Dlatego wszystkie decyzje w tym zakresie należą do Rektora.
  2. Za działalność statutową (w tym kategoryzację) odpowiadają jednostki – tzn. rady wydziałów i dziekani.
 
Z „wymieszania kompetencji” wynikają problemy, bo z jednej strony środki finansowe na działalność statutową są adresowane i przypisane do wydziałów i jest oczywiste, że to wydziały odpowiadają za ich rzetelne wykorzystanie w tym oczywiście też podział.
Z drugiej strony wydziały nie są autonomiczne w zakresie gospodarki finansowej, stanowią część uczelni i stąd oczywiście muszą w działalności statutowej dzielić się, w sposób zgodny z dość precyzyjnymi przepisami, z uczelnią, tzn. muszą partycypować w kosztach ogólnouczelnianych.
W tym zakresie nic się nie zmieniło od lat.
 
Inną sprawą jest wysokość kwoty, którą pobiera uczelnia. W tym zakresie winien być zawarty kompromis. Bez zgody jednostki, która otrzymała dotację na działalność statutową nie można ustalić tej kwoty. W naszej uczelni taki konsensus zawsze był zawierany.
Ani Rektor nie może podzielić tych środków bez zgody jednostki (rady wydziału czy dziekana), ani ta jednostka nie może odmówić uczestniczenia w kosztach ogólnouczelnianych.
Nie ma znaczenia, czy takie (jedno albo drugie) postępowanie nazwalibyśmy złamaniem prawa, czy złamaniem zwykłej sprawiedliwości społecznej – środowiskowej.
 
Skąd zatem problem, który okazał się na tyle ważny, że władze rektorskie zwołały w tej sprawie debatę?
 
Jestem przekonany, że jest nieporozumienie, które w sumie doprowadziło do ożywienia życia akademickiego i do dyskusji.
 
Najważniejszą sprawą jest zrozumienie i uświadomienie sobie, że podstawowym źródłem dorobku naukowego wydziałów jest dzisiaj działalność statutowa.
 
Każde zmniejszenie środków na działalność statutową musi zmniejszyć dorobek naukowy wydziału, bo rekompensata w postaci środków z grantów zewnętrznych, np. NCN jest mało realna i niewystarczająca.
 
 
            Gdyby istniały przepisy prawne wymuszające finansowanie etatów inżynieryjno-technicznych i naukowo-technicznych ze środków działalności statutowej to trzeba by było się do nich dostosować, a w czasie debaty czy dyskusji moglibyśmy jedynie ponarzekać i apelować o ich zmianę.
TAKICH Przepisów NIE MA.
 
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 18 grudnia 2012 r. w sprawie szczegółowych zasad gospodarki finansowej uczelni publicznych ma charakter techniczny i dotyczy rozliczania dotacji i raportów i sprawozdań finansowych (zasad sporządzania planu rzeczowo-finansowego, zasady tworzenia oraz zmian stanu funduszy, w tym funduszu rozwoju uczelni, rozliczania, w tym ewidencji kosztów, sposobu dostosowania dotychczasowych zasad gospodarki finansowej uczelni publicznych do postanowień ustawy)
 
Te dokumenty są najważniejszymi dokumentami przygotowywanymi w uczelni przez Panią KWESTOR. Nic dziwnego, że z jej punktu widzenia chciałaby, aby dane do poszczególnych tabel, były łatwo osiągalne i jednoznaczne.
 
Najprościej mówiąc chodzi o to, że przychody i koszty dotacji dydaktycznej (najważniejsza dotacja ponad 100 mln rocznie) muszą być rozliczne w ramach dotacji dydaktycznej, a  przychody i koszty dotacji statutowej w ramach tylko dotacji statutowej.
 
Co ciekawe, środki z dotacji tzw. dydaktycznej mogą być przekazane na dofinansowanie dotacji statutowej, tzn. badań naukowych, ale w drugą stronę już nie.
Dotacja statutowa (na badania naukowe)  nie może  być „mieszana” z dotacją dydaktyczną.
I to jest sedno sprawy!!!
9 000 000 zł to spore środki w budżecie UMW.
 
Aby  sfinansować część etatów pracowników inżynieryjno-technicznych ( i „uwolnić” w ten sposób środki z dotacji dydaktycznej), należy przypisać te etaty jako związane z realizacją badań naukowych w ramach działalności statutowej. Odbędzie się to oczywiście kosztem dalszego zmniejszania dotacji statutowej (uczelnia tradycyjnie zabiera przecież część środków, np. na bibliotekę, komputeryzację).
 
A najciekawsze jest to, że we wniosku o działalność statutową podaje się liczbę pracowników naukowo-dydaktycznych  i naukowych, a nie inżynieryjno-technicznych.
Dodatkowo pracownicy naukowo-dydaktyczni wykonują badania w ramach działalności statutowej, a przecież są opłacani z dotacji dydaktycznej i nikomu nie przyszłoby do głowy, aby finansować (część etatu) z dotacji statutowej.
 
Nie ma żadnych przepisów prawnych, które wymuszałyby zmniejszenie dotacji statutowej o koszty etatowe, ale też trzeba stwierdzić, że przepisy prawne umożliwiają takie działanie, jeżeli wydziały wyrażą zgodę na taki podział dotacji.
To sprawa polityki finansowej i kadrowej uczelni, a przede wszystkim rozumienia celu, jaki ma być realizowany.
Władze rektorskie mają prawo, a nawet obowiązek kreowania określonej polityki kadrowej – jasnej, czytelnej  i sprawiedliwej społecznie.
Wybrałem władze rektorskie, do których mam zaufanie  po to, aby rozwiązywały problemy.
 
Z jednej strony są finanse uczelni, a z drugiej – miejsce wydziałów w rankingach naukowych.
 
Dzisiejsze decyzje nie będą miały wpływu na kategoryzację aktualnie przeprowadzaną, ale z pewnością będą miały znaczenie  za 3–4 lat, czyli przy następnej ocenie, bo podstawą dorobku naukowego wydziałów jest działalność statutowa, dzięki której powstaje najwięcej publikacji naukowych (ok. 318 tematów realizowanych rocznie, przy czym z każdego powstaje co najmniej jedna, a najczęściej 2-3 publikacje), a grantów w tym z NCN i MNiSW mamy aktualnie tylko 71 rocznie, a szansa na ich zwiększenie realnie oceniając nie jest zbyt duża.
 
Nie wyklucza to, a wręcz przeciwnie zmusza do optymalizowania zatrudnienia w każdej grupie pracowniczej, ale to temat na inną dyskusję, być może ważniejszą, bo powiązaną z reformą kształcenia. Nie ulega żadnej wątpliwości, że etaty inżynieryjno-techniczne były dostosowane do określonego modelu kształcenia, obowiązującego 30-40 lat temu, ale nie dzisiaj!
 
Liczba nadgodzin ok. 115 000 (jeśli dobrze zapamiętałem) sugeruje, że brakuje w uczelni ok. 480 etatów. Dodatkowo ministerstwo nie daje środków  na nadgodziny, ale na etaty, a zatem na pracownika na etacie dostaniemy środki, choć dopiero w następnym roku, a na nadgodziny musimy je wypracować.
Nie przypominam sobie w historii uczelni takiej liczby nadgodzin i takiego niedoboru etatów,
a przecież od lat kilku a może kilkunastu „stale” słyszymy od „problemie nadgodzin” i różnych działaniach kolejnych władz w sprawie likwidacji nadgodzin.
Skąd nadgodziny? Proszę porównać zmiany w liczbie studentów i w liczbie nauczycieli w ostatnich latach, a odpowiedź będzie oczywista dla każdego.
 
 
Innymi słowy decydenci w naszej uczelni muszą rozważyć nie tylko aktualną sytuację finansową uczelni, ale też jej rozwój.
 
Każdy kto doprowadzi do zmniejszenia  dotacji na badania naukowe musi się wziąć odpowiedzialność za dorobek naukowy wydziałów.
 
 
Po to uczestniczyłem w wyborach, głosowałem na obecne władze, darzę je zaufaniem i mam nadzieję, że skutecznie rozwiążą problemy.
 
prof. dr hab. Adam Szeląg
Autor: Administrator Administrator Data utworzenia: 11.04.2013 Autor edycji: Administrator Administrator Data edycji: 10.03.2015