Wielkie Święto Biegania - Orlen Warsaw Marathon
W dniach 20-21 kwietnia w Warszawie odbyła się jedna z większych imprez biegowych w Polsce. Rozegrano 3 biegi, bieg charytatywny na dystansach 3,33 oraz 10 km i na dystansie klasycznego maratonu 42,195 km. W biegach tych wystartowało blisko 26 tysięcy osób. Na starcie biegu charytatywnego stanęła m.in. minister sportu Anna Mucha oraz Justyna Kowalczyk czy Adam Małysz. Celem tej masowej imprezy była promocja biegania, jako podstawowej aktywności ruchowej, jakże ważnej w profilaktyce chorób cywilizacyjnych.
W wydarzeniu tym, z numerem 4055, uczestniczył dr Aureliusz Kosendiak pracownik Wydziału Nauk o Zdrowiu, Katedry Zdrowia Publicznego, adiunkt zakładu Organizacji i Zarządzania Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jak nam powiedział - jedną z podstawowych zasad nauczania jest łączenie teorii z praktyką i to właśnie stara się codziennie robić dając przykład swoim studentom, pracownikom oraz wszystkim tym, którym często bark motywacji do podjęcia systematycznej aktywności ruchowej. W Warszawie uczestniczył w dwóch biegach - charytatywnym, dzięki którym zebrano ponad 200 tysięcy zł oraz w biegu maratońskim.
W Orlen Warsaw Marathon około 6000 osób stanęło na linii startu i wyruszyło na ponad 42 km trasę. - To, mówi dr Aureliusz Kosendiak, doskonały sposób, żeby sprawdzić swoje możliwości, udowodnić sobie i innym, że człowiek wiele może i potrafi, dla zabawy oraz w celu poprawienia swoich rekordów życiowych. Bieg maratoński to bardzo specyficzny bieg, który musi być rozegrany bardzo rozsądnie. Na trasie często miewa się kryzysy i wtedy zaczyna się tak naprawdę cała walka, nie ta z konkurentami, ale przede wszystkim ze swoimi słabościami. Większość uczestniczących ludzi w tego rodzaju biegach to amatorzy, którzy biegają dla przyjemności, lepszego samopoczucia, a także dla zdrowia. Każdy, kto staje na starcie maratonu jest już zwycięzcą, a kto go ukończy staje się niemalże bohaterem. Na trasie miałem kryzysy i parę razy musiałem przechodzić do marszu, a nawet zatrzymywać się na chwilę z powodu ogromnych kurczy mięśniowych. Mimo że ciało odmawiało posłuszeństwa, głowa „mówiła” dasz rade. Podejmowałem walkę, to jest całe piękno i późniejsza satysfakcja i zadowolenie z siebie. Bo nie sztuką jest upadać, tylko sztuką jest zawsze się podnosić.
Dr Aureliusz Kosendiak mimo kryzysów i faktu, że w warszawskim maratonie startował po chorobie osiągnął czas poniżej 3 godzin, a dokładnie 2:57:28 s. To jego rekord życiowy na dystansie maratonu, lepszy o 15 minut od jego dotychczasowego najlepszego wyniku. W gronie blisko 6000 startujących zajął 122 miejsce.
– Mam nadzieję – mówi dr Aureliusz Kosendiak, że poprzez udział w takich wydarzeniach zachęcę wiele osób do podejmowania jakże istotnej w dzisiejszych czasach systematycznej aktywności ruchowej. Być może część z nich namówi się do przeżycia tej wspaniałej przygody, jaką jest start i ukończenie tej królewskiej konkurencji, bo za taką uznawany jest maraton. Korzystając z okazji chciałbym również serdecznie podziękować znajomym, pracownikom Wydziału, Katedry oraz Zakładu za wsparcie. Dziękuję wszystkim tym, którzy we mnie wierzyli, kibicowali mi oraz ściskali kciuki za kolejny start. Ich zachowanie dodaje mi sił do stawiania sobie kolejnych wyzwań w sferze aktywności ruchowej i promowaniu poprzez nią zdrowego stylu życia.
Fot. z archiwum Aureliusza Kosendiaka