Wróć do strony głównej
Aktualności | 25.03.2022

Wrocławscy naukowcy pomogą w tropieniu wojennych zbrodni

Wrocławscy specjaliści medycyny sądowej chcą pomóc władzom Ukrainy w dokumentowaniu zbrodni wojennych. O wielu aspektach tych działań rozmawiamy z dr hab. Tomaszem Jurkiem, prof. UMW, kierownikiem Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej.

Wojna w Ukrainie trwa już blisko miesiąc, wiemy już o tysiącach zabitych i rannych. Słyszymy w mediach, że Rosjanie dopuszczają się na ludności cywilnej aktów ludobójstwa. Dokumentowanie zbrodni wojennych popełnionych za naszą wschodnią granicą będzie dla Was bezprecedensowym wydarzeniem.

T.J. Nasze pokolenie, w okresie swojej aktywności zawodowej, nie zaznało w bezpośredniej bliskości działań wojennych. Ostatnie działania europejskich medyków sadowych polegające na dokumentowaniu zbrodni wojennych dotyczyły wojny w byłej Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. My, nie mieliśmy sposobności w tym uczestniczyć, ale od ponad 10 lat Zakład Medycyny Sądowej wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej - Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prowadzi program poszukiwania miejsc pochówków, ekshumacji i identyfikacji ofiar systemów totalitarnych z lat 1918-1989 r. Odnajdywane szczątki to osoby, które poległy w działaniach typowych dla zbrodni wojennych lub zostały zgładzone przez reżim komunistyczny. Wiele z nich posiada obrażenia dowodzące sposobu śmierci. Zmiany te są szczegółowo dokumentowane. Współcześnie, obrażenia postrzałowe lub spowodowane działaniem materiałów wybuchowych w naszej praktyce to głównie zdarzenia kryminalne lub samobójstwa. Co roku mamy kilkunastu takich pacjentów. Z racji tego, że dla wielu pracowników naszego Zakładu broń palna i strzelectwo to hobby - do takich przypadków pochodzimy szczególnie wnikliwie. Można powiedzieć, że w skali kraju, wrocławski ZMS specjalizuje się w balistyce sądowo-lekarskiej, ściśle współpracujemy z pracownią badania broni i amunicji Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, organizujemy również unikatowy kurs specjalizacyjny poświęcony obrażeniom postrzałowym z zajęciami praktycznymi. Sądzę, że jesteśmy dobrze przygotowani do dokumentowania zbrodni wojennych.

W jaki sposób jesteście Państwo w stanie ocenić czy obrażenia, które posiada dana osoba zostały spowodowane akurat przez działania wojenne i jak do nich doszło?

T.J. Medycyna sądowa polega na tym, aby diagnozować i wypowiadać się o okolicznościach powstania obrażeń. O ile klinicystę po rozpoznaniu bardziej interesuje to jak wyleczyć pacjenta, mu skupiamy się na retrospektywnym ustaleniu jak doszło do urazu. Ocena rodzaju ran, oparzeń, rekonstrukcja sposobu w jaki działało narzędzie, identyfikacja narzędzia - to podstawy naszej specjalności. Oczywiście pierwotny obraz zmian będzie zatarty przez działania lecznicze, ale nawet wówczas, niekiedy z pomocą dokumentacji medycznej udaje się odtworzyć morfologię obrażenia. W niektórych sytuacjach medycy sądowi są w stanie zidentyfikować rodzaj użytej broni. Nasz opis obrażeń może służyć do konfrontacji z okolicznościami. Mamy na przykład informację, że na danym obszarze użyto broni, która jest zabroniona w działaniach wojennych, zwłaszcza na obszarze na, którym może znajdować się ludność cywilna. My wcześniej przebadaliśmy rannych i stworzyliśmy dokładny opis obrażeń. Dzięki temu można zweryfikować, czy odpowiadają one typowym obrażeniom dla użytej amunicji czy rodzaju broni. Materiały zebrane przez medyków sądowych są analizowane w szerszym kontekście. Naszą rolą jest opisać wszystko to, co widzimy i wnioskować w miarę posiadanych informacji. Musimy jednak zostawić otwartą furtkę, bo z czasem pojawiają się kolejne zeznania świadków, relacje czy informacje typowo wywiadowcze. Wówczas ten nasz dokładny opis jest z nimi konfrontowany. Nie jest więc tak, że my wszystko od razu odgadniemy, ale na pewno stworzymy ku temu warunki na przyszłość. W trakcie działań wojennych z reguły nie ma na to czasu, zwłaszcza na linii frontu, a cała Ukraina to teraz w zasadzie linia frontu. Te wszystkie relacje, zeznania świadków zostaną kiedyś zebrane razem i poddane analizie. Cała ścieżka dowodowa w procesach przed trybunałami sprawiedliwości jest złożona. Raport medyczny, który my zapewniamy, jest tylko jej częścią. Zeznania, przesłuchania, nagrania - tworzą podstawę do tego, by osądzić zbrodnie. My tworzymy jeden z elementów tej układanki.

Docierają do nas medialne informacje o używaniu przez Rosjan zabronionych konwencjami broni…

TJ. Tak. Media donoszą, że Rosjanie podczas ataków na ukraińskie miasta nie przebierają w środkach. Słyszymy o używaniu amunicji kasetowej czy też ładunków termobarycznych czy zapalających – fosforowych które są objęte różnymi ograniczeniami podczas wojen. Każdy konflikt zbrojny niesie ze sobą ryzyko naruszenia prawa wojennego. Wszelkie sytuacje wymagające późniejszej oceny muszą być należycie udokumentowane. Po zakończeniu działań wojennych zebrane dowody służą światowym instytucjom, np. Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze, do rozstrzygnięć w prowadzonych postępowaniach. Z wypowiedzi prokuratora tego trybunału - Karima Khana wynika, że postępowanie dotyczące inwazji Rosji na Ukrainę jest prowadzone.
Przy takich tragediach, jakie rozgrywają się u naszych sąsiadów, jest oczywiste, że pomoc humanitarna, medyczna czy akcje ratunkowe mają ewidentny priorytet i to nimi zajmują się lekarze, ratownicy i pielęgniarki. Specjalista medycyny sądowej ma inne zadanie – dokumentuje skutki działania broni. Mogą to być pojedyncze obrażenia, ale też urazy wielonarządowe, często śmiertelne - których charakterystyka pozwala na interpretację tego, w jakich okolicznościach powstały. Konwencja genewska zakazuje ataków na obiekty cywilne. Tymczasem słyszymy o bombardowaniu szpitali, przedszkoli choćby w Mariupolu. My tworzymy dowody, ale jak te dowody zostaną później wykorzystane i ocenione, to już kwestie prawne. W przypadku ludności cywilnej, dokumentując i interpretując obrażenia odniesione w wyniku działań wojennych, tworzymy raport świadczący na przykład o tym, że u danego mężczyzny wystąpiła rana postrzałowa kończyny, jaki pocisk ją mógł spowodować, z jakiego kierunku padł strzał, w jakiej pozycji znajdował się wówczas pokrzywdzony. Zupełnie inne będzie podejście prawne do rany odniesionej przez cywila, która powstała przypadkowo – od rykoszetu czy ognia prowadzonego z dużej odległości niż do ewidentniej zbrodni – rany powstałej od postrzału z bliskiej odległości, możliwością pewnej identyfikacji celu, godzącej na przykład w głowę czy przednią powierzchnię klatki piersiowej, zupełnie inaczej będą również wyglądały rany „egzekucyjne”. Podobnie wygląda to w przypadku wybuchów. Ich skutki są różne. To nie tylko bezpośrednie działanie fali uderzeniowej, wysokiej temperatury, gwałtownych zmian ciśnienia, odłamków, ale także wtórne zawalenia, przysypania czy pożary a w przypadku ładunków fosforowych głębokie oparzenia z martwicą i strefą chemicznego uszkodzenia tkanek. Wiedza o rodzajach broni i skutkach ich działania pozwala nam na takie interpretacje.

Dokumentowanie zbrodni wojennych to ciężka, żmudna praca nierzadko wymagająca dużego zaangażowania i mobilności.

T.J. Jesteśmy kompetentni i wyszkoleni, by działać w każdych warunkach. Możemy pracować w kraju, zwłaszcza przy wschodniej granicy, a także jeżeli trzeba, jesteśmy gotowi jechać na Ukrainę. Dotyczy to zarówno aktualnej sytuacji, ale też prac, które mogą być prowadzone w przyszłości. Z reguły jest tak, że w trakcie działań wojennych poza centrami pomocy i szpitalami, bezpośrednio nie prowadzi się dochodzeń dokumentujących obrażenia. Wyjątkiem są przypadki, w których pojawia się wiarygodna informacja o tym, że użyto broni niekonwencjonalnej albo całkowicie zabronionej, wówczas są ofiary i pilnie trzeba zebrać dowody popełnionych zbrodni. W takich sytuacjach władze państwowe bez względu na trwające walki powołują komisje, które opisują, zbierają i zabezpieczają to, co przyda się w dalszych postępowaniach międzynarodowych. Z naszej polskiej strony w ramach pomocy Ukrainie do takich działań również jesteśmy gotowi.

A jak będzie to wyglądać w praktyce? Czy na przykład ranni uchodźcy mogą się do Was zgłaszać? Czy powinni mieć ze sobą dokumentację medyczną etc.?

T.J. Każdy obywatel Ukrainy, który odniósł obrażenia w wyniku działał wojennych może się do nas zgłosić. Zostanie bezpłatnie zbadany, o ile posiada dokumentację medyczną przeanalizujemy ją. W raporcie opiszemy obrażenia i ich skutki, odniesiemy się do danych z wywiadu co do okoliczności urazu, gdy dane na to pozwolą - zidentyfikujemy rodzaj użytej broni. Niezależnie od tego, gdy dotrze do nas informacja o tym, że którymś z regionalnych szpitali leczone są ofiary działań wojennych udamy się na miejsce, aby sporządzić raport. Zebrane dane przekażemy władzom Ukrainy i o ile będzie taka potrzeba bezpośrednio do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Mam świadomość, że raporty lekarskie to jedynie niewielka część dowodów w procesach zbrodniarzy wojennych. Główny ciężar to nagrania, zdjęcia, relacje świadków, dowody balistyczne zebrane na miejscu, raporty wojskowe. Wszystkie te elementy łącznie pomogą dojść prawdy.

Taki proces dokumentacji może trwać latami…

T.J. Tak, bo często dopiero po zakończeniu działań wojennych widać rozmiar tragedii. Odnajdują się osoby ranne, ujawniane są gdzieś pobieżnie pogrzebane ciała, bo nie było czasu na normalny pochówek, odkopywane są masowe groby żołnierzy czy ludności cywilnej. Ta prawda jest wtedy stopniowo odkrywana i to jest z reguły czas działania medyków sądowych. Można przywołać konflikt w krajach byłej Jugosławii, gdzie po zakończeniu działań wojennych jeszcze przez wiele lat odkrywano groby masowe. Ciała były ekshumowane i wszystkie szczątki zostały poddane ocenie medyczno-sądowej, po to by z jednej strony zidentyfikować zmarłych, by ktoś mógł pochować swoich bliskich, ale z drugiej strony udokumentować sposób umierania i udowodnić przestępstwo. Bo czas rozliczeń prędzej czy później nadejdzie.

Autor: Administrator Administrator Data utworzenia: 25.03.2022 Autor edycji: Administrator Administrator Data edycji: 29.03.2022