Złoty Skalpel za innowację w chirurgii tarczycy

ZŁOTY SKALPEL ZA INNOWACJĘ W CHIRURGII TARCZYCY
Katarzyna Szulik
W tegorocznej edycji plebiscytu Złoty Skalpel, organizowanego przez magazyn „Puls Medycyny”, wyróżniono dwa projekty naszych naukowców. Autorką jednego z nich jest dr hab. Beata Wojtczak z Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Gastroenterologicznej i Endokrynologicznej, prekursorka stosowania neuromonitoringu nerwów krtaniowych w chirurgii tarczycy w Polsce.
Czym jest neuromonotoring i dlaczego jego stosowanie jest na tyle ważne, że upowszechnienie tej metody przyniosło Pani nagrodę?
Neuromonitoring nerwów krtaniowych jest techniką, która umożliwia śródoperacyjną identyfikację oraz ocenę funkcji nerwu krtaniowego wstecznego i gałęzi zewnętrznej nerwu krtaniowego górnego podczas operacji tarczycy. To bardzo ważne, ponieważ jednym z głównych powikłań po operacjach tarczycy jest uszkodzenie nerwów krtaniowych, skutkujące porażeniem strun głosowych. O ile jednostronne uszkodzenie nerwu krtaniowego wstecznego przebiega najczęściej pod postacią chrypki i osłabienia siły głosu, to w przypadku jego obustronnego uszkodzenia może dojść do całkowitej dysfonii, stridoru i ostrej niewydolności oddechowej zagrażającej życiu, wymagającej w wielu przypadkach wykonania tracheostomii, będącej ciężkim kalectwem dla każdego pacjenta. Częstość przejściowych porażeń nerwu krtaniowego wstecznego, czyli tych utrzymujących się do 6 miesięcy od operacji, wynosi 0-20%; trwałych od 0,3-3 % i zależy między innymi od rodzaju operacji, rozległości leczenia operacyjnego, patologii gruczołu tarczowego, a także od umiejętności i doświadczenia operatora. Natomiast w przypadku uszkodzenia gałęzi zewnętrznej nerwu krtaniowego górnego, pacjent ma trudności z wydobywaniem wysokich dźwięków, co ma szczególne znaczenie dla osób pracujących głosem. Częstość tego powikłania, dotychczas wysoce niedoszacowana, może dotyczyć nawet 30% operowanych. Biorąc pod uwagę, że w Polsce corocznie wykonuje się około 30 tysięcy operacji tarczycy, w tym blisko 4 tysiące z powodu raka tarczycy, oznacza to, że znaczna ilość pacjentów narażonych jest na utratę głosu po operacji tarczycy, co w istotny sposób obniża ich jakość życia.
Jak zapoznała się Pani z tą metodą?
Moja praca zawodowa i naukowa od początku związana jest z chirurgią endokrynologiczną, a doktorat, który obroniłam w 2006 roku, dotyczył powikłań po operacjach tarczycy. Po uzyskaniu specjalizacji z chirurgii ogólnej, ukończyłam też specjalizację w dziedzinie endokrynologii, żeby móc możliwie jak najbardziej kompleksowo leczyć pacjentów ze schorzeniami tarczycy. O istnieniu neuromonitoringu w chirurgii tarczycy wiedzieliśmy już od wielu lat, ale dopiero na przełomie 2010 i 2011 roku metoda ta zaczęła być dostępna w naszym kraju. Wtedy, wspólnie z Prof. Marcinem Barczyńskim z Kliniki Chirurgii Ogólnej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który jest cenionym na całym świecie specjalistą w dziedzinie chirurgii endokrynologicznej, uznaliśmy, że warto byłoby podjąć wzywanie rozpowszechnienia neuromonitoringu w Polsce. W tym czasie otrzymałam ministerialny Grant dla Młodych Naukowców i szukałam sposobu na mądre wykorzystanie przyznanych mi pieniędzy. Zdecydowałam się na kompleksową ocenę zastosowania neuromonitoringu w chirurgii tarczycy od etapu jej wdrażania do oceny jakości głosu po operacjach tarczycy. Praktykowania tej metody uczyłam się najpierw w ośrodku krakowskim pod okiem profesora Marcina Barczyńskiego i profesora Aleksandra Konturka, a następnie podczas kursów i szkoleń w Niemczech od prof. Henninga Drallego oraz prof. Gianlorenza Dionigiego z Włoch. Swoją wiedzą i doświadczeniem dzielił się z nami również profesor Gregory Randolph z Bostonu, światowej sławy otolaryngolog, autor licznych wytycznych i rekomendacji w chirurgii tarczycy, który od samego początku wspierał nas podczas wrdrażania nowej techniki w Polsce. Ogromne wsparcie otrzymałam również od kolegów z zespołu Kliniki Chirurgii Ogólnej, Gastroenterologicznej i Endokrynologicznej, zwłaszcza od dr hab. n.med. Krzysztofa Kaliszewskiego i dr n.med. Krzysztofa Sutkowskiego, którzy od samego początku mocno zaangażowali się w realizację mojego grantu. Gdy sami zdobyliśmy konieczną wiedzę i umiejętności, rozpoczęliśmy samodzielnie wykonywać operacje i w zasadzie od tamtej pory wszystko potoczyło się lawinowo.
Starania o wprowadzenie neuromonitoringu do powszechnego użytku medycznego podejmują Państwo od niemal 10 lat – co działo się w tym czasie?
U naszych sąsiadów,w Niemczech neuromonitoring stosowany jest w 90 proc. operacji tarczycy. Gdy zaczęliśmy wprowadzać go w Polsce w 2010 roku, zaledwie 1 proc. operacji tarczycy wykonywano ze wsparciem tej techniki, a w użyciu było zaledwie kilka aparatów do neuromonitoringu. W celu rozpowszechnienia tej metody powstał projekt „Neuromonitoring nerwów krtaniowych w chirurgii tarczycy„ realizowany od 2010 roku przez Polską Grupę Badawczą ds. Neuromonitoringu Polskiego Klubu Chirurgii Endokrynologicznej, która została powołana w celu walidacji metody śródoperacyjnego neuromonitoringu nerwów krtaniowych w chirurgii tarczycy i upowszechniania tej nowej techniki w naszym kraju. W ramach projektu odbyło się kilka konferencji promujących bezpieczne metody operowania tarczycy, w tym Pierwszy Światowy Kongres Neuromonitoringu w Chirurgii Tarczycy i Przytarczyc w 2015 roku w Krakowie. Promowanie nowej metody polegało też na prowadzeniu kursów z zakresu neuromonitoringu dla chirurgów ogólnych i otolaryngologów, publikacji prac naukowych, tworzeniu standardów i rekomendacji dotyczących zastosowania nowej techniki oraz przeprowadzeniu ogólnopolskiej akcji edukacyjnej dla pacjentów „Tarczyca - otocz ją opieką”, która wpłynęła na zwiększenie świadomości pacjentów co do nowoczesnych metod diagnostyki i leczenia operacyjnego schorzeń tarczycy. W chwili obecnej, po upływie 8 lat od wdrożenia metody, liczba operacji tarczycy wykonywanych z użyciem neuromonitoringu w Polsce wzrosła do 20 procent i za to właśnie otrzymaliśmy nagrodę. Cieszy nas fakt, że nasza aktywność została zauważona i doceniona przez jury, ale największą satysfakcją jest, że w tak krótkim czasie udało nam się doprowadzić do bardzo dużego przyrostu liczby ośrodków, w których neuromonitoring został zaakceptowany i wdrożony.
Całą rozmowę znaleźć można we październikowym wydaniu Gazety Uczelnianej