Wróć do strony głównej
Aktualności | 16.07.2025

Banany podbiły Japonię

Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu gościł na światowej wystawie EXPO 2025 w Osace. Wśród przedstawicieli uczelni byli Mateusz Mazurek i Barbara Parol ze Studenckiego Koła Naukowego Clinical and Dissecting Anatomy, którzy prowadzili warsztaty "Chirurgia w Twoich rękach".

Tygodniowy wyjazd do Japonii w środku sesji egzaminacyjnej to dość ryzykowny pomysł…
Barbara Parol: Rzeczywiście, to była trudna i wymagająca sesja, obejmująca aż pięć egzaminów, ale trudno byłoby zrezygnować z takiej przygody. Bardzo się cieszymy, że nasze działania zostały zauważone i docenione. Jak się później okazało, zostaliśmy "wypatrzeni" podczas kwietniowego Dnia Otwartego dla kandydatów na studia na naszej uczelni.
Mateusz Mazurek: Basia wiedziała nieco wcześniej, że taki wyjazd może się wydarzyć. Ja dowiedziałem się o tym zaledwie trzy tygodnie przed wylotem, kiedy zapadła decyzja, że możemy dołączyć do delegacji uczelni. Kiedy zadzwoniła do nas Magdalena Dyderska z Centrum Odkryć Medycznych, byłem przekonany, że to żart. Powiedziałem więc, że… dziękuję, ale muszę się zastanowić, bo wyjazd wypada w czasie sesji.
B.P.: Śmialiśmy się później, że Mateusz to taki obieżyświat, że nawet Japonia nie robi na nim większego wrażenia.
M.M.: Rzeczywiście, tak to mogło wyglądać, ale to był po prostu szok. Radość i ekscytacja dotarły do mnie później.

Prowadziliście na miejscu warsztaty szycia chirurgicznego na bananach. Dla nas, tu na uczelni, to już w zasadzie codzienność. Organizujecie takie ćwiczenia podczas dni otwartych i zajęć dla klas patronackich. A jak zareagowali Japończycy i goście EXPO?
B.P.: Byli bardzo zaskoczeni i reagowali entuzjastycznie. Z każdym dniem zainteresowanie naszymi warsztatami rosło. Goście nagrywali, jak wygląda szycie, udostępniali filmiki w mediach społecznościowych, a wieść o zajęciach rozchodziła się pocztą pantoflową. Widać było, że sprawia im to dużo frajdy, szybko się uczyli i byli bardzo skupieni. Nawet samo słowo banana wywoływało ogromną radość, prawdopodobnie dlatego, że było to jedno z nielicznych słów, które rozumieli bez pomocy tłumaczki. Z Japończykami, nawet jeśli znają angielski, trudno rozmawiać w tym języku.
M.M.: Nasza tłumaczka, Monika Wielguszewska-Tsuchiya, wyjaśniła, że wynika to głównie z różnic fonologicznych między językiem japońskim a angielskim, a także z odmiennego akcentowania i intonacji. Korzystając z okazji, chcemy serdecznie podziękować Monice. Już po pierwszym dniu wiedziała o szyciu chirurgicznym tyle, że sama mogła pokazywać, jak to robić poprawnie. Była dla nas ogromnym wsparciem i jesteśmy jej za to bardzo wdzięczni.

Korzystając z okazji, wyjaśnijcie dlaczego właśnie banany?
M.M.: Skórka banana jest gruba i elastyczna, co sprawia, że świetnie nadaje się do ćwiczenia podstawowych szwów. Łatwo trenować na niej przechodzenie igły chirurgicznej przez "skórę". Jedynym minusem jest jej kruchość. Jeśli ktoś pociągnie zbyt mocno, może się rozerwać. Ale to też ma wartość edukacyjną, ponieważ uczy delikatności i precyzji. Dobrze sprawdzają się również inne owoce, np. pomarańcze. Mają twardszą, bardziej sprężystą skórkę i w niektórych badaniach porównawczych wypadają lepiej niż skinpady.
B.P.: Skinpady to silikonowe maty do ćwiczeń chirurgicznych, nazywane sztuczną skórą. Są jednak znacznie droższe i trudniej dostępne niż owoce. Poza tym pamiętajmy, że uczestnicy EXPO to osoby spoza świata medycyny. Skinpady mogłyby ich zniechęcić, wydać się zbyt profesjonalne. Banany działały odwrotnie, przyciągały, pomagały przełamać barierę i okazały się świetnym łącznikiem ze światem nauki. Zwłaszcza że w Japonii edukacja medyczna nie jest tak powszechna jak u nas.

Jak to? W kraju nowoczesnych technologii?
B.P.: Sami byliśmy zaskoczeni, ale dowiedzieliśmy się, że to, co dla nas jest codziennością, w Japonii niekoniecznie. Na przykład nauka pierwszej pomocy. U nas promujemy tę wiedzę, prowadzimy kampanię "Porusz serce", mamy fantomy do ćwiczeń. Tam nie jest to tak powszechne, co wynika m.in. z różnic kulturowych.
M.M.: Mają za to dużą świadomość dotyczącą postępowania w czasie upałów. Na miejscu były 32 stopnie w cieniu i 80 proc. wilgotności. W takich warunkach trzeba się chłodzić i regularnie nawadniać. W każdym sklepie można bez problemu kupić napoje izotoniczne i elektrolity. Na terenie Polskiego Pawilonu zdarzały się przypadki zawrotów głowy czy osłabienia – na szczęście nie musieliśmy interweniować, ale zdarzało się, że instruowaliśmy, jak postępować z przegrzaną osobą.

Patrząc na zdjęcia, które przesyłaliście z Osaki, zastanawialiśmy się, ile bananów wykorzystaliście w czasie tego tygodnia.
M.M.: W sumie kilkaset sztuk, czyli po kilkadziesiąt dziennie.
B.P.: Co ciekawe, w Japonii nie jest łatwo kupić świeże owoce czy warzywa, więc po każdych warsztatach chodziliśmy po okolicznych sklepach w poszukiwaniu bananów. Kiedy już je znaleźliśmy, zwykle wychodziliśmy z torbami pełnymi owoców, co wyraźnie intrygowało sprzedawców.

Wiemy, że transport fantoma, o czym opowie zespół z naszego Centrum Symulacji Medycznej, był sporym wyzwaniem. A jak poradziliście sobie z igłami chirurgicznymi, których zapewne mieliście spory zapas?
M.M.: Obawialiśmy się problemów, bo to jednak ostre przedmioty, a Japończycy mają bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące przewozu wyrobów medycznych. Na szczęście wszystko przebiegło bez komplikacji. Igły były fabrycznie zapakowane i przeznaczone wyłącznie do celów dydaktycznych. Mieliśmy też zaświadczenie z biura pani dyrektor generalnej uczelni, wyjaśniające cel ich przewozu.

Podsumowując Wasz wyjazd…
B.P.: Upewniłam się, że edukacja społeczna jest kluczowa. Ludzie muszą wiedzieć, jak reagować w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Im większa wiedza, tym większa szansa, że komuś pomożemy. Poza tym zostaną mi w pamięci obrazy z warsztatów: zaangażowanie uczestników i ich uśmiechy dawały nam ogrom energii oraz przekonanie, że to, co robimy, ma sens. Jako uczelnia naprawdę mamy się czym pochwalić.
M.M.: Zdecydowanie. I powinniśmy robić to częściej, bo nawet proste warsztaty szycia na bananach przyciągnęły tłumy. Nasz uniwersytet ma potencjał, zaplecze, pracowników i studentów z pomysłami. Warto to pokazywać, nie tylko w Polsce.

Nauczyliście się jakichś japońskich słów?
B.P. i M.M.: "Arigatō", czyli "dziękuję". To było zdecydowanie najczęściej używane przez nas japońskie słowo.

Fot. UMW

Tagi #umw
Autor: Anna Szejda Data utworzenia: 16.07.2025 Autor edycji: Anna Szejda Data edycji: 16.07.2025