Gorzki posmak legalizacji
W publicznej debacie na temat marihuany dominuje ton normalizacji – mniej stygmatyzacji, więcej prawa do wyboru. Obietnica "naturalnej" alternatywy dla leków. Tymczasem nauka, choć wciąż niekompletna, układa coraz spójniejszy obraz tego, jak fitokannabinoidy wpływają na rozrodczość i rozwój dziecka. Zespół badaczy z Uniwersytetu Medycznego z Wrocławia zebrał 64 prace o THC oraz CBD i wskazał, że układ endokannabinoidowy, który marihuana "podkręca", to nie poboczny korytarz fizjologii, ale samo centrum sterowania płodnością.
Receptory CB1 i CB2, na które ma wpływ THC, znajdują się tam, gdzie zapadają najważniejsze decyzje – w podwzgórzu i przysadce, w jajnikach i jądrach oraz w łożysku. Efektem działania u mężczyzn jest spadek koncentracji i całkowitej liczby plemników, gorsza ruchliwość, możliwy niższy testosteron. Badania pokazują też zmiany epigenetyczne w plemnikach. Po zażyciu THC pozostają drobne "znaczniki" na DNA, które mogą wpływać na rozwój potomstwa.
U kobiet obraz jest równie niepokojący: zaburzenia dojrzewania pęcherzyków, owulacji i receptywności endometrium. W analizowanych badaniach opisywano skrócenie fazy lutealnej i słabszą implantację zarodka. A to dopiero początek, bo w ciąży THC nie zatrzymuje się na granicy łożyska. Przenika przez nie, wpływa na angiogenezę i dostarczanie tlenu do płodu. Bywa łączony z niepowodzeniami łożyskowymi, mniejszą masą urodzeniową (SGA), wcześniactwem, a w konsekwencji częstszą hospitalizacją noworodków na oddziałach intensywnej terapii. Do tego mleko, w nim także obecne jest THC. U regularnych użytkowniczek jego stężenia mogą być wielokrotnie wyższe niż we krwi.
Nie istnieje "bezpieczna dawka"
– Obecnie nie można wskazać jednej, precyzyjnej dawki marihuany, która byłaby bezpieczna dla rozwoju płodu lub płodności – podkreśla lek. Michał Wesołowski z Katedry Fizjologii i Patofizjologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, główny autor publikacji. – Im częstsze i bardziej regularne używanie, szczególnie produktów o wysokim stężeniu THC, tym większe prawdopodobieństwo niekorzystnych skutków. Krytycznym okresem jest pierwszy trymestr ciąży, kiedy kształtują się narządy i układ nerwowy płodu.
Badacz dodaje, że choć nie istnieje jednoznaczny próg bezpieczeństwa, to biologia jest bezwzględna. – Z perspektywy zdrowia publicznego rekomenduje się całkowite zaprzestanie używania marihuany przez kobiety planujące ciążę, będące w ciąży oraz karmiące piersią. Również mężczyznom planującym potomstwo zaleca się abstynencję co najmniej przez 74 dni, czyli na czas trwania spermatogenezy.
Ciąża a THC
Co z dziećmi narażonymi prenatalnie? Prace śledzą przede wszystkim funkcje poznawcze i zachowanie, w tym przede wszystkim deficyty uwagi i pamięci, impulsywność, trudności szkolne. Część danych wskazuje także na „programowanie” metaboliczne, czyli większą skłonność do otyłości i wyższej glikemii w dzieciństwie. Za mechanizmem, który wyzwala tę kaskadę stoi mieszanka rozregulowanej sygnalizacji CB1, stresu komórkowego i modyfikacji epigenetycznych.
Nie ma bezpiecznej formy marihuany
– Chociaż różne formy konsumpcji marihuany różnią się profilem narażenia, żadna z nich nie jest wolna od ryzyka – wyjaśnia lek. Wesołowski. – Palenie marihuany wiąże się z toksynami dymu, waporyzacja i koncentraty dostarczają wyższej dawki THC, a produkty spożywcze sprzyjają niekontrolowanemu przyjmowaniu większych ilości. Nawet CBD nie ma udokumentowanego profilu bezpieczeństwa.
Przegląd podkreśla ograniczenia. Pomiar ekspozycji bywa niedokładny. Opiera się na deklaracjach zamiast biomerakerów. Ale też marihuana w 2025 roku to nie ta sama roślina, co dwie dekady temu. Teraz jest w nowych, silniejszych stężeniach, w koncentratach, produktach spożywczych i jako wapy. Do tego dochodzi współużywanie alkoholu i nikotyny. Ale nawet po odjęciu całego szumu, sygnał pozostaje jasny - rozrodczość i rozwój płodu są wrażliwe na kannabinoidy.
Edukacja zamiast moralizowania
Autorzy zwracają uwagę, że potrzebne są zintegrowane działania edukacyjne. – Marihuana powinna być traktowana tak samo jak alkohol i tytoń jako czynnik ryzyka dla zdrowia reprodukcyjnego – mówi lek. Wesołowski. – Lekarze powinni włączać pytania o jej używanie do rutynowych rozmów przedkoncepcyjnych i prenatalnych, a pacjentki muszą mieć przestrzeń do szczerej rozmowy bez stygmatyzacji.
To nie jest moralna krucjata. To apel o proporcje. W świecie, który słusznie odchodzi od karania za posiadanie, powinniśmy równie konsekwentnie inwestować w edukację. Lekarze potrzebują prostych narzędzi przesiewu i jasnych wytycznych. Pacjentki, alternatyw o potwierdzonym bezpieczeństwie (np. na nudności w ciąży). Mężczyźni planujący ojcostwo informacji, że "rekreacja" może uderzać w parametry nasienia, i to nie tylko w weekend.
Legalizacja zmienia prawo. Biologia pozostaje ta sama. W okresie planowania ciąży, ciąży i karmienia lepiej nie ryzykować. Wolność wyboru nie polega na ignorowaniu kosztów, lecz na podejmowaniu decyzji z pełną świadomością ich ceny. W przypadku konopi ta cena może być wyższa niż chcielibyśmy wierzyć.
Canabinoidy a rozrodczość, co warto wiedzieć:
- Nie ma bezpiecznej dawki ani formy używania marihuany w ciąży. Każda ekspozycja, nawet okazjonalna, może wpłynąć na płód, zwłaszcza w pierwszym trymestrze.
- THC przenika przez łożysko i mleko matki. Noworodki matek używających marihuany częściej rodzą się z niską masą, wymagają intensywnej opieki i mają gorsze wyniki neurobehawioralne.
- Marihuana pogarsza parametry nasienia. Spada liczba i ruchliwość plemników, a zmiany epigenetyczne mogą wpływać na zdrowie przyszłego dziecka.
- CBD nie jest neutralne. Nie udowodniono bezpieczeństwa stosowania CBD w okresie rozrodczym.
- Abstynencja to najbezpieczniejsza decyzja. Dla kobiet od momentu planowania ciąży po karmienie. Dla mężczyzn co najmniej 74 dni przed poczęciem.
Effects of Phytocannabinoids on Reproductive System and Prenatal Development: Mechanisms and Clinical Implications, Michał Wesołowski, Aleksandra Sobaś, Kamil Biedka, Jakub Karwacki, Jakub Bulski i in., Journal of Clinical Medicine 2025, 14 (18), 6494.