Postanowienia, które mają sens. Self-care w chorobach przewlekłych
Co roku wraz z początkiem stycznia wracamy do znanego rytuału: spisywania postanowień. Obiecujemy sobie zdrowsze jedzenie, więcej ruchu i wreszcie to mityczne „zadbanie o siebie”. Rzeczywistość szybko jednak weryfikuje te plany — ponad 80% noworocznych postanowień upada w ciągu sześciu tygodni.
Dla osób żyjących z chorobami przewlekłymi self-care nie jest sezonowym wyzwaniem, ale codzienną koniecznością. I — jak pokazuje editorial opublikowany w Advances in Clinical and Experimental Medicine — procesem, który można świadomie projektować, rozwijać i skutecznie wspierać.
Dlaczego zwykłe postanowienia nie działają?
Noworoczne cele zwykle opierają się na przekonaniu, że kluczem jest silna wola i większa samodyscyplina. Tymczasem choroby przewlekłe wymagają zupełnie innego podejścia. W ujęciu naukowym self-care to złożony system zachowań, który:
- angażuje wiedzę i doświadczenie pacjenta,
- wymaga uważnej obserwacji własnego organizmu,
- opiera się na konsekwencji, a nie chwilowej motywacji,
- często jest procesem współdzielonym z opiekunem.
Badacze podkreślają, że skuteczna samoopieka składa się z trzech wzajemnie powiązanych elementów. Razem tworzą strukturę, która nie potrzebuje entuzjazmu — potrzebuje regularności.
Self-care maintenance — zadbaj zawczasu
Codzienne nawyki, takie jak aktywność fizyczna, dieta, sen czy regularne przyjmowanie leków, stanowią fundament samoopieki. To rutyna, która pomaga utrzymać stabilność zdrowia.
Self-care monitoring — obserwuj, by rozumieć
Monitorowanie objawów i sygnałów płynących z ciała, pomiary ciśnienia czy glikemii pozwalają lepiej rozumieć swój stan zdrowia.
Jak podkreśla prof. Izabella Uchmanowicz: Największym wyzwaniem pozostaje monitorowanie objawów i ich właściwa interpretacja. Pacjenci często wiedzą, co powinni robić, ale nie mają pewności, kiedy dany sygnał wymaga reakcji.Self-care management — miej plan na gorszy dzień
Co zrobić, gdy pojawiają się objawy? Kiedy skontaktować się z lekarzem?
To element, który daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala działać zamiast reagować w panice.
Self-care w duecie
Coraz częściej samoopiekę analizuje się jako proces relacyjny. Pacjent i opiekun tworzą system naczyń połączonych — emocje i kondycja jednego wpływają na funkcjonowanie drugiego. Modele dyadyczne pokazują jasno, że:
- przeciążony opiekun gorzej wspiera pacjenta,
- nastroje przenoszą się między członkami duetu,
- skuteczność samoopieki zależy od jakości relacji.
Prof. Uchmanowicz zwraca uwagę: Sygnałem, że opiekun potrzebuje wsparcia, jest spadek jego dostępności emocjonalnej — zmęczenie, wycofanie, drażliwość. To moment, w którym zagrożona jest również samoopieka pacjenta.
Dlatego jednym z najprostszych i najskuteczniejszych narzędzi może być regularna, choćby cotygodniowa rozmowa: co działa, a co przestaje działać?
Nowe technologie
Autorzy editorialu podkreślają, że self-care wchodzi dziś w nową fazę. Technologie cyfrowe i sztuczna inteligencja coraz realniej odciążają pacjentów:
- aplikacje analizujące objawy i sygnalizujące potrzebę interwencji,
- zdalny monitoring parametrów życiowych,
- cyfrowi asystenci wspierający przyjmowanie leków, edukację i organizację dnia,
- teleinterwencje oraz VR wykorzystywane w rehabilitacji.
Jak zauważa prof. Uchmanowicz: Największy potencjał mają narzędzia, które łączą personalizację z codzienną użytecznością — takie, które realnie zdejmują z pacjenta ciężar interpretacji objawów.
Polski kontekst
Mimo rosnącej świadomości, pacjenci w Polsce nadal mierzą się z podobnymi barierami:
- niewystarczającą edukacją zdrowotną,
- fragmentacją systemu i brakiem koordynacji opieki,
- kulturową niechęcią do proszenia o pomoc,
- przekonaniem, że „trzeba radzić sobie samemu”,
- ograniczoną akceptacją dla rozwiązań technologicznych.
Jak podsumowuje prof. Uchmanowicz: W Polsce największą barierą pozostaje praktyczna edukacja pacjentów. Bez niej nawet najlepsze zalecenia nie przekładają się na codzienne zachowania.